Bieganie i kalistenika

Bieganie i kalistenika. To dobre czy złe połączenie? Dzisiaj chciałbym podzielić się z Tobą swoimi przemyśleniami oraz odczuciami związanymi z połączenia treningów kalisteniki z treningami biegowymi. Niektóre osoby, które pracują nad rozbudową swojej sylwetki obawiają się biegania. Może jest to spowodowane tym, że bieganie to zupełnie inny rodzaj wysiłku (a co za tym idzie nowy – czyli bardziej męczący) niż ten, który odczuwamy na przykład podczas treningu kalisteniki? Może jest to spowodowane obawą przed nadmierną utratą ciężko wypracowanej masy mięśniowej, która dla niektórych jest głównym celem treningowym? A może chodzi o coś zupełnie innego? Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że mój wpis pomoże Ci lepiej zrozumieć ten temat!

Kalistenika i bieganie

46123992_2008398892540182_1305636741922684928_nKalistenika i bieganie to dwa zupełnie inne światy jeśli chodzi o formę treningu, ale czy można je ze sobą łączyć? Chyba wszystko zależy głównie od chęci i celu treningowego osoby ćwiczącej. W moim przypadku takie połączenie sprawdza się fantastycznie! Możliwe, że ten temat wzbudza wiele emocji, tak jak Trening nóg – Kalistenika , ale chciałbym podzielić się z Tobą moim punktem widzenia oraz historiami kilku osób dla których takie połączenie również okazało się trafione! Zacznę od kalisteniki. Zakładam, że jeśli interesujesz się kalisteniką, to prawdopodobnie interesuje Cię zwiększenie sprawności, poprawa sylwetki lub zwiększenie siły czy masy mięśniowej. W takim razie kalistenika to bardzo trafione rozwiązanie! W jakim celu treningowym może pomóc bieganie? Przede wszystkim może to być spalanie zbędnej tkanki tłuszczowej, poprawa kondycji, wydolności lub wzmocnienie nóg.

Biegi terenowe

Dzisiaj dużą popularnością cieszą się różnego rodzaju biegi terenowe, które są fantastyczną okazją do sprawdzenia swoich możliwości. Istnieją rozmaite trasy o przeróżnych dystansach i poziomach trudności, dlatego każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie. Nie wiem jak Ty, ale ja widzę tutaj idealną okazję do wykorzystania połączenia biegania i kalisteniki. Dodam, że już niebawem sam biorę udział w kolejnej edycji Terenowej Masakry, więc i moje przygotowania trwają pełną parą! Właśnie… przygotowania. To kluczowy element, którego w dzisiejszych czasach zbyt często brakuje kiedy mówimy o biegach terenowych dla amatorów. Wiele osób startuje w nich bez wcześniejszego przygotowania – zarówno biegowego jak i siłowego czy sprawnościowego. Co za tym idzie? Wiele kontuzji, problemów zdrowotnych – często długotrwałych, które uniemożliwiają dalszą zabawę ze sportem – co skutkuje zniechęceniem do aktywności fizycznej i powrotem do punktu wyjścia – brakiem ruchu. Nie tędy droga. Każde wyzwanie, nawet to dla frajdy, powinno być związane z wcześniejszym przygotowaniem.

Dlaczego biegam?

Ostatnio jeden z klubowiczów zadał mi pytanie dlaczego biegam? Zacząłem się więc nad tym zastanawiać, a teraz mogę udzielić konkretnej odpowiedzi. Biegam przede wszystkim dlatego, żeby odpowiednio przygotować się do Terenowej Masakry, bo od zawsze fascynuje mnie wysoka sprawność ludzkiego ciała i wszechstronność, które są potrzebne do ukończenia biegu tego typu.

18952617_1409480875811093_5709770972701354187_nW przeszłości, kiedy trenowałem boks biegałem naprawdę sporo, bo bieganie było jednym z podstawowych elementów treningu kondycyjnego. Kiedy zacząłem trenować kalistenikę, bieganie odstawiłem na dalszy plan, a kiedy dotarła do mnie informacja o Terenowej Masakrze to wystartowałem „tak o, bez przygotowania biegowego”. Przyznam szczerze… to nie był najlepszy pomysł. Moje nogi ledwo przeżyły, na trasie łapały mnie skurcze, a po biegu organizm był wycieńczony. Tak jak różnego rodzaju przeszkody pokonywałem z łatwością, to sama część biegowa była dla mnie katorgą. To był ten brakujący element, który, dzisiaj stwierdzam, jest świetnym uzupełnieniem moich treningów kalisteniki. Wieloletnia sprawność i wszechstronność, to jest mój cel!

Kolejnym aspektem jest spalanie zbędnej tkanki tłuszczowej. Kiedy byłem aktywnym zawodnikiem i trenowałem 5x w tygodniu po 3h dziennie, nie było problemu z utrzymaniem tkanki tłuszczowej na odpowiednim poziomie. Jednak od czasu kiedy zakończyłem karierę zawodniczą i dotknęła mnie poważna kontuzja, nie byłem w stanie za każdym razem na treningu dać z siebie tyle, żeby zadbać o odpowiednie spalanie tkanki tłuszczowej. Tutaj pojawiło się bieganie, które traktuję jako uzupełnienie, dzięki któremu mogę utrzymać odpowiadającą mi sylwetkę.

Ostatnią kwestią jest praca nad umysłem – poprzez ciało. Sport jak mało co potrafi kształtować nasz charakter. Często wydaje nam się, że nie mamy już siły… ale to nieprawda, to totalna nieprawda. Zawsze mamy jeszcze trochę siły, nawet jak wydaje nam się inaczej. Prawdziwa siła tkwi w głowie, bo prawdziwa siła, która wprawi Twoje mięśnie w ruch to siła umysłu. Na tym polega sport i w ten sposób możemy kształtować swój charakter, wykonując jeszcze tylko jedno powtórzenie lub stawiając jeszcze tylko jeden krok! To jest ostatni z powodów dla których biegam.

Jak kalistenika wpływa na wyniki biegowe?

A jak kalistenika wpływa na wyniki biegowe? Pozwól, że przedstawię Ci historię naszych klubowiczów Przemka i Macieja, którzy bazując na własnym doświadczeniu odpowiedzą na to pytanie lepiej niż ja. Zarówno jeden jak i drugi związani są z bieganiem i zgodzili się podzielić swoimi historiami! Kończąc swoją myśl, mam nadzieję, że ten artykuł okazał się dla Ciebie ciekawy i wartościowy. Jeśli natomiast masz jakieś pytania, pisz śmiało w komentarzach!

Maraton w Rzymie z niewyleczoną kontuzją

56321798_315606029113880_391239188151795712_nPrzemek: „Korzyści z treningów w Calisthenics Academy, które pomagają mi w bieganiu dzielę na fizyczne i mentalne. Biegam od ponad 3 lat, a w CA trenuje od roku. W listopadzie spełniłem swoje marzenie i przebiegłem maraton w Nowym Jorku. Biegałem wtedy 3 razy w tygodniu i do tego 2 treningi na sali. Wzmocniłem cały korpus oraz mięśnie nóg, poprawiłem siłę i wytrzymałość. W CA bardzo duży nacisk kładziony jest na rozciąganie, niezwykle ważne nawet dla biegaczy amatorów, a często zaniedbywane. Dzięki takiemu przygotowaniu uzyskałem wynik lepszy niż zakładałem i miałem siłę pobiec ostatni kilometr w tempie ponad 40 sekund szybciej od średniej z całego biegu. Na treningach CA kształtuje również swoje cechy wolicjonalne, uczę się walczyć do końca, nie odpuszczać i przesuwać swoje limity. To wszystko przydało mi się w czasie maratonu w Rzymie, gdzie biegłem z niewyleczoną kontuzją. Wiedziałem, że nie mam szans na satysfakcjonujący mnie wynik, ale upór ambicja i właściwie nastawie mentalne pozwoliły mi ukończyć bieg. Regularne treningi, na których jestem nieustannie motywowany do wykonania jeszcze jednego powtórzenia, do wytrzymania jeszcze kilku sekund ćwiczenia, do dania z siebie jeszcze więcej niż wydaje mi się, że jestem w stanie, finalnie przekłada się realizację tego co zaplanowałem, daje mi kopa do kolejnych startów i podnoszenia poprzeczki własnych wymagań.”

„Chciałem lepiej pływać, a spotkała mnie nieplanowana niespodzianka…”

m1Maciej: „Na Cali Trafiłem w nieprzypadkowo, miałem swój określony cel oraz zadanie do wykonania. Od wielu lat startuję w zawodach triathlonowch (i nie tylko) i, jak każdy, co roku walczę z “życiówkami”. Zauważyłem, że najmniejszy progres mam na pływaniu i chociaż etapem pływackim nikt triathlonu nie wygrał, postanowiłem popracować właśnie nad tym. Miałem w planie wzmocnić górne partie mięśni aby efektywnie, a co za tym idzie, szybciej pływać. Postanowiłem oprócz treningów pływackich chodzić na zajęcia Cali. Wiedziałem, że pobudzają one do pracy mięśnie głębokie, budują czystą siłę bez zbędnego przyrostu masy oraz, co najważniejsze, ćwiczenia wykonuje się nie tak, jak na siłowni, czyli bez użycia sprzętu ciężkiego. Dodatkowo bardzo dobrze wpływa na ciało rozciąganie oraz nacisk na prawidłowe wykonywanie wszystkich bez wyjątku ćwiczeń, od zwykłych skłonów, do podciągania czy stania na rękach. Zaznaczyłem na pierwszych moich zajęciach, że nie interesuje mnie rozwój nóg, gdyż biegam kilkaset kilometrów miesięcznie, spotkało się to oczywiście ze sto procentowym zrozumieniem trenerów. Chciałem się skupić na bazie: brzuch, barki , ramiona, czyli to, co napędza pływaka. Czy coś czuję, jakiś wyraźny progres- tak, ale o tym będę mógł opowiedzieć jak wyjdę na otwarty akwen, jednak spotkała mnie miła i absolutnie nieplanowana niespodzianka. Okazało się, że ćwiczenia rozciągające wpłynęły znacznie na moją długość kroku podczas biegu. Czuję większą swobodę ruchu w okolicach miednicy i stawów biodrowych, mam wrażenie, że mam większą możliwość rotacji w tym rejonie. Wzmocnione mięśnie brzucha pozwalają na utrzymanie bardziej wyprostowanej sylwetki, co z kolei wpływa na łatwiejsze oddychanie oraz wydolność. Mam wrażenie że jeszcze bardziej niż kiedyś pracuję nawet barkami. Za chwilę rusza nowy sezon triathlonowy, pierwsze biegi już były, treningi w pełnym progresie, jestem pełen optymizmu i energii. Siłą rzeczy konieczność “odpalenia” szosy zmusiła mnie do chwilowego odpuszczenia Cali, tydzień ma tylko siedem dni, ale zaraz po ostatnim tri wracam na salę. A na jesień kolejny maraton 🙂 Bądźcie aktywni! Jenerał 🙂